Jan 14:23

Nagrania audio

zgr.20.06.2019r cz 3 Marian - Bóg dał nam w Synu Swym żyć wyprostowanymi

 

BÓG DAŁ NAM W SYNU SWOIM CHODZIĆ WYPROSTOWANYMI

                                                                       20.06.2019

 

            Mamy wspaniały przywilej należeć do Tego, który wszystko może, wszystko potrafi i dla Niego nie ma nic niemożliwego. Dlatego możemy być pewni, że to co nam obiecał jest gotowy też wiernie dotrzymać. Nie musimy obawiać się, On wie kiedy to zrobić, a my wiemy, że On potrafi to zrobić. I to jest dla nas sprawa priorytetowa i najważniejsza, że On potrafi poradzić sobie ze wszystkim w nas. Ale On ma swój czas i swój sposób na to, aby to uczynić.

            Ewangelia Łukasza 13, 10-13:

            A nauczał w jednej z synagog w sabat. A oto była tam kobieta, od osiemnastu lat cierpiąca, pochylona tak, że zupełnie nie mogła się wyprostować.  A Jezus, ujrzawszy ją, przywołał ją i rzekł do niej: Kobieto, uwolniona jesteś od choroby swojej. I położył na nią ręce; i zaraz wyprostowała się, i chwaliła Boga.”

            Widzicie, ta kobieta to była wierząca osoba. Ona przychodziła do synagogi, aby oddawać Bogu cześć, ale jej pozycja oddawania Bogu czci była inna niż ona by chciała. Ona była pochylona przez chorobę i nie mogła wyprostować się, by podnieść ręce, by chwalić Boga, by cieszyć się Bogiem i ci ludzie w synagodze widzieli ją cały czas jak ona tak przychodziła i przychodziła, i przychodziła, i przychodziła; rok za rokiem mija i ta kobieta przychodzi taka pochylona. Wszyscy ją widzieli, już powoli przyzwyczaili się do tego obrazu, że ona taka jest. Ale przychodzi ten sabat, ten czas; ona znowu przychodzi tam, aby podziękować Bogu, że daje jej to czy tamto, aby oddać Bogu chwałę, chociaż ktoś by pomyślał: Kobieto, za co ty chwalisz Boga, jesteś chora, pochylona, nie możesz chodzić prosto, nie możesz tak jak inni robić to co oni robią. Za co ty Go chwalisz? Ona przychodziła i cały czas miała wdzięczne Bogu serce, i spotkała Jezusa, Tego, który widzi, który zmienił jej życie. Bo Jezus nie tylko spojrzał na nią i pomyślał sobie: No, ciężko ci kobieto, widzę to, że to jest ciężko, ale On położył na nią ręce i On zdjął z niej ten ciężar, i od razu wyprostowała się. I co robiła? Zobaczcie, ona po to właśnie zawsze przychodziła, ale teraz mogła już zrobić to tak jak człowiek, który jest wdzięczny Bogu. Ona zaczęła chwalić Boga w tej synagodze. Wszyscy po to właśnie przychodzili, ale większość przyzwyczaiła się, że odbywa się to właśnie w ten sposób; jest tak, jest tak, jest tak, a potem wszyscy rozchodzą się i idą do domów. A tu zdarzyło się co innego. Ta kobieta zaczyna chwalić Boga.

            Ludzie, którzy przyzwyczaili się do pewnego uporządkowania mówią: Stop! Co ty robisz? Przecież to jest sobota, nie wolno dzisiaj wykonywać pracy. Piękna praca, wspaniała praca. Pan uczynił to, że ona zaczęła chwalić Boga z całego serca, z całej myśli, ciesząc się, że Pan wejrzał na nią, że zobaczył jej doświadczenie. Wiecie co jest tam piękne i wspaniałe? Że ona już cały czas przychodziła wyprostowana do tej synagogi. To nie było tak na chwilkę, żeby tylko wywołać jakiś efekt, ale ona już cały czas tak przychodziła i chwaliła Boga za tą cudowną łaskę.

A odpowiadając, przełożony bożnicy, oburzony, że Jezus uzdrowił w sabat, rzekł do ludu: Jest sześć dni, kiedy należy pracować. W te dni przychodźcie i dajcie się uzdrawiać, a nie w dzień sabatu. Odpowiedział mu Pan i rzekł: Obłudnicy! Czy nie każdy z was odwiązuje w dzień sabatu swego wołu czy osła od żłobu i nie wyprowadza ich do wodopoju? A czy tej córki Abrahama, którą szatan związał już od osiemnastu lat, nie należało rozwiązać od tych pęt w dniu sabatu?” Łuk.13,14-16.

            Widzimy chorobę, ale Pan Jezus widzi jeszcze coś głębiej. On widzi związania, On widzi to, że diabeł jakby śmiał się, szydził z niej. Ale od tej chwili ona już nie tyle słyszy szyderstwo diabła – chora jesteś, jaki jest twój Bóg, taki Wszechmogący Bóg, On stworzył niebo i ziemię, a ty chora jesteś, musisz tak chodzić i twój cały obraz chodzenia pokazuje jak twój Bóg jest słaby. Ale ona chodziła i chodziła, i Bóg miał swój czas na to, żeby pokazać, że jest Bogiem Wszechmogącym. I od tej chwili ona chwaliła Go i już nie była związana, On rozwiązał ją, On ją uwolnił i dał jej swobodę.

            Może ty tak przychodzisz do zgromadzenia i masz swój problem, nie umiesz cieszyć się Bogiem, jesteś zamknięty w sercu swoim, diabeł cię związał w umyśle, twój umysł nie może dopuścić wspaniałych Bożych myśli o Tym, który stworzył cię, dał ci wszystko co tylko możliwe jest do dania pięknego i wspaniałego w Jezusie Chrystusie. I przychodzisz, i przychodzisz i myślisz sobie: O, Panie, jakbym chciał takim wolnym sercem i umysłem chwalić Ciebie, będąc tak szczęśliwym, by ze zdrowym sercem podnieść ręce i powiedzieć: Kocham Cię, Panie! Cieszę się, że jesteś moim Bogiem, że już rozwiązałeś więzy i mogę się radować w Tobie zawsze, Panie. Uwolniłeś mnie od mojej niewoli i uwolniłeś mnie od tego, bym chodził skrępowanym, skrępowaną przez diabła.

            Po co przychodzimy do Pana? Czy nie po to, żeby nas uzdrawiał? Kto nie potrzebuje uzdrowienia, ten niech nie przychodzi, bo Pan przyjmuje jak lekarz, tylko, że On leczy nas odpowiednio, w Swój własny sposób. Do pewnego człowieka najpierw powiedział: Uwalniam cię z twoich grzechów, potem uzdrowił go z jego niemocy. Pan czyni co chce i kiedy chce. Ale właśnie po to przychodzimy, bo chcemy być zdrowi, chcemy mieć zdrowe relacje między sobą. Może czasami człowiek się przyzwyczai i pomyśli sobie: Człowieku, przecież słyszałeś tą prawdę tysiąc razy i ty teraz tak cieszysz się tą prawdą? I możesz myśleć: Ale ty tysiąc razy nie cieszyłeś się nią. Ale ten człowiek cieszy się, bo ją usłyszał ten tysięczny raz i ona do niego dotarła i cieszy się. Pan uwolnił tego człowieka. A ty możesz stać i mówić: Ja pamiętam, przecież słyszałeś to tyle razy i nie było żadnej reakcji w tobie. Nie udajesz? Przecież znamy tą prawdę już tyle lat. Co się tak cieszysz? No bo dotarło, Pan uwolnił umysł i serce i prawda okazała się prawdą. Człowiek doznał,  że to jest prawda od Boga i zaczął cieszyć się Słowem Bożym, prawdą. I ktoś może pomyśleć: No, dobrze człowieku, przejdzie ci to. Nie, nie przejdzie, będę się nią cieszył już do końca. Dlaczego? Bo Jezus mnie uwolnił. Nie uwolnił mnie na pięć minut, na godzinę, na dwie, uwolnił mnie już do końca życia, żebym chodził i żył w prawdzie.

            1Księga Mojżeszowa 49, 14.15:

            Issachar - to osioł kościsty, wyleguje się między zagrodami.  A gdy zobaczył, że spoczynek jest dobry, a ziemia jest urocza, nachylił grzbiet do noszenia ciężarów i stał się sługą pańszczyźnianym.”

            I tak ludzie niekiedy w ten sposób przychodzą: O, fajnie, jak mi dobrze w tym zborze. I zamiast poddawać się Panu, zaczynają stawać się tacy – o jak mi fajnie – zaczynają odpoczywać, usiądą sobie, posiedzą. I powoli zaczynają nosić ciężary, diabelskie ciężary – a to to mi się nie podoba, a tamto mi się nie podoba, a w tym mam co innego, a w tamtym mam co innego. I tak coraz ciężej i ciężej. I widzisz, że ci ludzie przychodzą na zgromadzenia i oni są na służbie u diabła, w nich nie widać duchowego zadowolenia Chrystusem, oni są cały czas przygarbiani, coraz bardziej przygarbieni. A jak mówisz im Bożą prawdę – ja słyszałem to wiele razy, to nie działa. Co to znaczy? To znaczy, że oni bardziej wierzą diabłu niż Bogu. Zamiast odpoczywać w Panu i cieszyć, i radować Królem, to oni coraz bardziej stają się sługami diabła. Przychodzą, siadają i wygląda na to, jakby odebrano im całe życie. A przychodzi pewne zgromadzenie i patrzysz, że coś w tym człowieku zaczyna się dziać. Zaczynają mu oczy jaśnieć, czy jej, zaczynasz patrzeć, a ten człowiek nie może usiedzieć, coś go tam rusza cały czas i mówi: O, jaka chwała, jakie piękne, jakie wspaniałe, to jest piękne! Co Pan zrobił? Zdjął ciężar pańszczyźniany i człowiek zobaczył, że nie musi dźwigać diabelskich ciężarów, może cieszyć się, chwalić Boga i to nie jest wstydem! Może musiał, czy musiała chodzić osiemnaście lat; coraz głębiej i głębiej, aż łaskawy Pan powiedział: Dość, zobacz, że Ja nie powołałem cię do niewoli diabelskiej, Ja powołałem cię do wolności. Raduj się więc w Panu zawsze. Ale możesz stać się sługą pańszczyźnianym, to znaczy pana – diabła i przychodzić coraz bardziej jakby pod ciężarem: Nie można, nie da rady, umiem tylko czynić zło, umiem tylko chodzić koło jakiś takich swoich spraw. Ale to jest jeszcze dobre, bo człowiek doznaje, że coś jest nie tak, nie powinno tak być. Gorzej jak już człowiek w ogóle wygląda jakby wspaniale, a widzisz, że nie ma z Bogiem nic wspólnego.

            A więc nachylił grzbiet do noszenia ciężarów. Jakie to są ciężary? Pierwszym ciężarem jest niewiara. Człowiek przestaje wierzyć, że Pan może, że Pan potrafi. Przestaje się radować, że chociaż mój problem jest tak wielki i ludzie nie są w stanie rozwiązać go, ale jest Pan, który ma moc rozwiązać każdy jeden problem. I gdy się modlimy wspólnie, gdy dwóch, trzech ustala, Pan ma moc uczynić to co jest nam potrzebne w danej sprawie. Wierzymy Panu, nie nosimy ciężaru niewiary, chodzimy w wolności należenia do Chrystusa, który przyniósł wolność.

            2Księga Mojżeszowa 6, 5-8:

            Ja także słyszałem wzdychanie synów izraelskich, których Egipcjanie zmuszają do niewolniczej pracy i wspomniałem na moje przymierze. Dlatego powiedz do synów izraelskich: Jam jest Pan; Ja was uwolnię od ciężarów nałożonych przez Egipcjan i wybawię was z ich niewoli i wyzwolę was wyciągniętym ramieniem i przez surowe wyroki. I przyjmę was za swój lud, i będę wam Bogiem, i poznacie, żem Ja, Pan, Bogiem waszym, który was uwalnia od ciężarów nałożonych przez Egipcjan. I wprowadzę was do ziemi, którą przysiągłem dać Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi. Dam wam ją w dziedzictwo, Ja, Pan.” 

            Uwolnię was od ciężarów, które nabyliście chodząc pod egipską niewolą, których nauczyliście się dźwigać, należąc do niewolniczego systemu, w którym łatwo mogliście na coś narzekać; bo było łatwo na coś narzekać cały czas. Pan mówi: Ja was od tego uwolnię i dam wam nowe, wspaniałe myśli, już nie będziecie narzekać, będziecie chwalić Boga! Będziecie przychodzić na zgromadzenie nie z duchem narzekania, ale z duchem wdzięczności i zadowolenia, gdyż Pan daje wam wolność. Wyprowadza was i mówi: Ja dam wam tą ziemię chwały, Ja was wprowadzę do miejsca wiecznego zadowolenia. Musieli przejść trochę nim tam doszli, co? A gdzie to, a gdzie tamto, a gdzie jeszcze coś? Ale wprowadził, tak jak obiecał, tak też uczynił. Pamiętamy Pawła, który mówił: Chciałem czynić dobro, a trzymało się mnie zło. Nie umiałem się uwolnić, ale ktoś przyszedł i uwolnił mnie, już nie jestem sam. Teraz jestem bez potępienia, bo w Chrystusie zostałem uwolniony od niewoli ciemności i wprowadzony do wolności Bożego człowieka. I apostoł chwali Boga za to. Nowe życie, wspaniałe nowe życie.

            3Księga Mojżeszowa 26, 12.13:

            Będę się przechadzał wśród was i będę waszym Bogiem, a wy będziecie moim ludem. Jam jest Pan, Bóg wasz, który wyprowadziłem was z ziemi egipskiej, abyście nie zostali ich niewolnikami, połamałem drewna waszego jarzma i sprawiłem, że wyprostowani chodzić możecie.”

            Mogli dalej chodzić pochyleni? Mogli dalej chodzić. Mogli narzekać i myśleć sobie cały czas: To mi nie pasuje, tamto nie pasuje. Bóg im nie zabrał tego tak, że ciach i już nigdy nie wrócicie. Możecie wrócić, ale Bóg mówi: Ale Ja wam daję możliwość, abyście żyli wyprostowani, abyście mogli patrzeć prosto w niebo i radować się otwartym niebem, abyście widzieli to otwarte niebo, i żeby to was zawsze cieszyło, że to jest miejsce chwały, w której Bóg ma dla ciebie swoje miejsce wiecznej radości, wiecznego upodobania, żebyś nie musiał, nie musiała chodzić stale z pochylonym sercem, i pochyloną duszą i pochylonym myśleniem, pod jarzmem ciężarów diabelskich, żeby nie było zawsze dla ciebie - nie tak i nie w tą stronę, i nie w taki sposób, i zawsze nie tak jak być powinno. Bóg wie jak prowadzić, żeby nauczyć swój lud jak żyć, a więc On mówi: Po to wyprowadziłem cię z niewoli, żeby dać ci możliwość chodzić prosto, jak temu, który jest wolny, wolną. Po co? Abyś już nigdy nie wracał, nie wracała do niewoli, byś zawsze chodził, chodziła prosto.

            Człowiek, który pozwoli diabłu znowu do siebie mówić i różne rzeczy gadać, to w pewnym momencie znowu zaczyna się pochylać pod ciężarem tego co mówi diabeł, bo diabeł nie podniesie cię do góry, chyba że chce cię zwieść i w pychę wprowadzić, to wtedy w pysze i euforii podniesie cię. Ale kiedy jesteś dzieckiem Bożym, to on chce cię pochylić swoim działaniem. On chce, żebyś coraz bardziej opuścił, opuściła ręce, miał, miała coraz bardziej tą pozycję niewolniczą; chodzić jakby to był największy ciężar, bo diabeł chce, żeby tak wyglądały dzieci Boże i o to walczy. A więc napiera myślami, pomysłami, różnymi rzeczami, żeby w ten sposób sprowadzić człowieka do takiej pozycji. To nie jest dobra pozycja; Bóg dał nam prostą pozycję wobec diabła. Mamy wobec diabła chodzić prosto, w każdej chwili chodzić prosto. To musi być twój honor dziecka Bożego, by chodzić prosto, nieugięcie prosto. Jeśli tego nie będziesz mieć; Pan mnie uwolnił po to, żebym chodził prosto, ciebie też uwolnił. Możesz chodzić w niewoli ciemności, ale po co, skoro możesz chodzić prosto?

            Przypowieści Salomona 3, 1-8:

            „ Synu mój! Nie zapominaj mojej nauki, a twoje serce niech przestrzega moich przykazań, bo one przedłużą ci dni i lata życia oraz zapewnią ci pokój. Niech cię nie opuszcza łaska i prawda, zawiąż je sobie na szyi, wypisz je na tablicy swojego serca! Wtedy znajdziesz życzliwość i uznanie w oczach Boga i ludzi. Zaufaj Panu z całego swojego serca i nie polegaj na własnym rozumie! Pamiętaj o Nim na wszystkich swoich drogach, a On prostować będzie twoje ścieżki! Nie uważaj się sam za mądrego, bój się Pana i unikaj złego! To wyjdzie na zdrowie twojemu ciału i odświeży twoje kości.”

            Chwała Bogu! Kto z was lubi chodzić przygarbiony? Kto ma upodobanie w tym, żeby stale narzekać? Ten niech przestanie to robić i niech zacznie chwalić Boga. Ta kobieta chwaliła Boga za to, że ją podniósł z jej niemocy, że dał jej chodzić prosto. Ona już wiedziała za co chwalić Boga. Pan daje to, abyśmy w taki sposób żyli. Jeżeli widzisz ludzi, którzy znowu wracają pod niewolę, którym bardziej po drodze jest myśleć o tym co dołuje, co rujnuje, co przeszkadza i co swoje ego ubogaca, to widzisz człowieka, który sprzeciwia się wolności Chrystusowej i odpycha tą wolność od siebie, uważając, że lepiej chodzić w niewoli ciemności. Ta kobieta przychodziła, ponieważ ona w Bogu znajdowała odpowiedź na swój problem. On był Tym, który był jej decydentem w jej życiu, ona szukała Jego pomocy, jak wiele osób w Izraelu, którzy szukali pomocy u Pana i znaleźli ją w Jezusie Chrystusie. Kiedy rezygnujesz z pomocy Pana, to rezygnujesz ze swojej wolności, ze swojego życia, z tego co wspaniałe, czyste i nieskalane. Nigdy nie rezygnuj z Chrystusa i nigdy nie daj sobie zasłonić tego co On przyszedł i uczynił. Raduj się ewangelią zawsze i ciesz się tym, w czym Bóg powiedział: Podnieś głowę i ręce, jestem twoim Bogiem, zacznij Mnie chwalić, zdejmuję z ciebie cały ciężar twoich grzechów, przebaczam ci i od tej chwili już nie narzekaj, mówi Bóg. Chwal Boga, ciesz się Nim.

            1Księga Kronik 28, 11.19:

            Następnie Dawid dał Salomonowi, swemu synowi, plan przedsionka i świątyni, i jej zabudowań, jej skarbców i jej komnat górnych, i jej komór wewnętrznych, i gmachów przebłagalni,”

„O tym wszystkim pouczył Dawid Salomona zgodnie z pismem z ręki Pana pochodzącym i dotyczącym całego wykonania tego planu.”

            Oto my widzimy wszystko co chce uczynić Bóg z tobą i ze mną. Mamy plan świątyni, mamy Słowo Boże, które mówi o tym co przyniósł Chrystus i mamy z tego nieustannie korzystać każdego dnia. Naszym planem nie jest pochylać swoje plecy w sposób potępienia, czy zniechęcenia. Naszym planem jest to, żeby patrzeć na Chrystusa, Sprawcę i Dokończyciela wiary, żeby człowiek podniósł serce do Pana i zaczął się cieszyć Nim. Ta kobieta mogła spojrzeć Jezusowi w twarz i cieszyć się Nim, wspaniałym swoim Zbawicielem. Pamiętamy jak Pan Jezus powiedział, że żyjemy każdym Słowem, które z ust Bożych pochodzi. A więc komu chcemy ufać? Czy temu, który pochyla nas pod ciężarem swoich obelżywych, ohydnych myśli, słów i działań? Czy raczej Panu, który podnosi nas miłością, łaską, dobrocią i mówi nam o przebaczeniu, o tym, że idę na krzyż za ciebie, nie po to, żeby cię potępić, ale zbawić, uwolnić cię z niewoli grzechów, abyś mógł, mogła chwalić Boga, tak jak Syn Boży chwalił Go w wolności. On nigdy nie zgrzeszył i On przyniósł tą wolność tobie i mnie, abyśmy nie chodzili pod ciężarem potępień diabelskich, ale chwalili Boga za łaskę przebaczenia, za cudowność, wspaniałość. Tę kobietę nikt nie musiał uczyć systemów chwalenia Boga. Ona od razu wiedziała jak się chwali Boga – z całego serca, myśli i duszy.

            Chodź wyprostowanym, chodź wyprostowaną, nieustannie patrz w niebo, tam jest twój Król. Nie pozwól diabłu skierować swojego oblicza w stronę ziemi. A gdy już skierowuje, to przypomnij sobie Słowa Mistrza: Krew Moja oczyszcza cię i od razu podnieś głowę do góry, i patrz w niebo. To jest wojna kogo słuchamy, czy wroga, czy Przyjaciela. Wiele starć, wiele zmagań wynika z tego, że człowiek słucha diabła, a nie Pana. A diabeł stale chce nałożyć ciężar, ciężar i ciężar.

            1Księga Mojżeszowa 50 rozdział, 15-21. Widzimy tu Józefa. On jest takim obrazem działania Pana Jezusa Chrystusa. I co on mówi do tych swoich ukochanych braci, którzy narobili mu tyle kłopotów w życiu, ale on uważa, że te kłopoty to Bóg pozwolił, żeby stały się dlatego, żeby on trafił do tego Egiptu przed nimi i przygotował im miejsce, żeby ich uratować.

            „Bracia Józefa, widząc, że umarł ojciec ich, mówili: Może Józef będzie teraz wrogo do nas usposobiony i odpłaci nam sowicie za wszystko zło, które mu wyrządziliśmy? Kazali więc Józefowi powiedzieć: Ojciec twój dał takie polecenie przed śmiercią: Tak powiedzcie Józefowi: Ach, przebacz braciom swoim ich występek i ich grzech oraz zło, które ci wyrządzili. Odpuść przeto teraz występek sług Boga ojca twego. I zapłakał Józef, gdy to mówiono do niego. Potem przyszli bracia jego, upadli przed nim i rzekli: Sługami twoimi jesteśmy. A Józef rzekł do nich: Nie bójcie się! Czyż ja jestem na miejscu Boga? Wy wprawdzie knuliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro, chcąc uczynić to, co się dziś dzieje: zachować przy życiu liczny lud. Nie bójcie się więc. Ja będę utrzymywał was i dzieci wasze. Tak pocieszał ich i przyjaźnie z nimi rozmawiał.” 

            Ja będę dźwigał wasze ciężary, mówi Józef, nie martwcie się. Nie jestem wrogiem waszym, jestem przyjacielem. Nie martwcie się, że teraz włożę na was ciężar, wsadzę was do więzienia i teraz wam odpłacę za wszystko co mi zrobiliście. Gdyby Jezus chciał tak z nami postąpić, to musielibyśmy srogo w tym więzieniu posiedzieć. Ale Jezus mówi: Ja cię nie biorę i nie wzywam do więzienia, Ja cię wzywam na wolność, nie prowadzę cię, żebyś znowu siedział pod pręgieżem cierpień, zaatakowany, zaatakowana diabelskimi myślami, prowadzę cię na wolność, swobodę otwartego nieba.

            A więc Józef mówi: Nie bójcie się, ja was nie będę atakował i nie będę wypominał wam tego wszystkiego, raczej zatroszczę się o was, aby wam było tu dobrze ze mną. Piękne, prawda? Nie włożę na was żadnego ciężaru, lecz zdjąłem z was te ciężary, będę was utrzymywał, pas wasze rodziny, wszystko. Pięknie. Pan Jezus też tego się podjął.

            Kiedy otworzymy Psalm 68, 20, czytamy tu:

            Błogosławiony niech będzie Pan! Codziennie dźwiga ciężary nasze Bóg, zbawienie nasze. Sela.” 

            Pamiętaj, kiedy chodzisz w złym nastawieniu pod złymi ciężarami to ty jesteś winien, nie Bóg, ty, nie Bóg. Bóg codziennie dźwiga twoje ciężary. To kłamca okłamuje ciebie i wkłada na ciebie ciężary, których Bóg w ogóle na ciebie nie wkłada i powoduje to, że przestajesz być człowiekiem, który jest cząstką Kościoła, oblubienicy Jezusa Chrystusa, która jest piękna, czysta i nieskalana. Stajesz się zanieczyszczonym, zanieczyszczoną i w twoim myśleniu jesteś już kimś kim chce cię mieć diabeł w Kościele, a nie Chrystus. Dlatego przypomnij sobie kto dźwiga twoje ciężary. Jezus! Wszystkie? On obiecał jeszcze bardziej niż Józef: Ja się o ciebie zatroszczyłem, nie będziesz już bez opieki, Ja zatroszczyłem się o każdą sekundę twojego życia i nigdy ci niczego nie zabraknie. Szukaj Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości. Ja jestem Tym, który ma się troszczyć o każdą sprawę, aby ci się powiodło. Chwała Bogu! Alleluja! To Pan się troszczy o to, przecież to jest tak wspaniałe. Diabeł przychodzi i mówi: ty, ty, ty i ty. I chodzisz tak, zamiast cieszyć się Królem. Chodzisz, dbasz o wiele spraw, a najważniejszą masz tak zapuszczoną, że aż wisi na tobie. Jaką? Wierzyć w Jezusa.

            Chodzą ludzie i opowiadają jak to się troszczą o swoje życie, a to wszystko taki ciężar. Widać jak chodzą znękani, nie mają tego świętego zadowolenia. Jak się cieszą, to chyba jak się trochę upiją tymi omłocinami świata, tą resztką co diabeł im zostawi z tego świata gdzieś tam. Ale radość Chrystusa to jest coś pięknego, to jest czysta radość, to jest radość zbawionego człowieka, uzdrowionego, zadowolonego w Chrystusie, człowieka, który ma pojednanie z Ojcem, czystość społeczności. Chwała Bogu za to. Może nieraz trzeba na to poczekać jak coś głupio zaniedbałeś, zaniedbałaś, ale nie minie cię to, bo Jezus kocha ciebie i chce twojej wolności bardziej niż żebyś chodził, chodziła pochylony, pochylona. Wszedł do synagogi i kobieta podniosła się. On codziennie dźwiga ciężary nasze.

            Kiedy apostoł pisze w 1Liście do Koryntian 15, 3 pisze takie słowa:

            Najpierw bowiem podałem wam to, co i ja przejąłem, że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism” 

            Tak od tego zaczyna - Chrystus umarł za grzechy nasze; żeby zdjąć z nas grzechy nasze, On wziął je na Siebie i zaniósł na krzyż. Abyśmy co? No wszyscy wiedzą, teraz powiedz to własnymi ustami i w sercu swoim: Abyśmy obumarłszy grzechom wyprostowani chodzili, dla sprawiedliwości żyli. To wcale nie jest wiara, kiedy chodzisz taki, pokazujesz wszystkim, że jesteś zgnębiony, zgnębiona. To jest niewiara. Nie ma się czym chwalić. Raczej trzeba zweryfikować kogo słucham i przestać słuchać diabła, zacząć słuchać Jezusa i powiedzieć: Panie, wszystkie Twoje Słowa są prawdą! Najpierw poszedłeś, aby uwolnić mnie z moich grzechów. Nie jestem już pod potępieniem, ale pod łaską. To nie znaczy, że mogę sobie lekceważyć Jezusa, mam chodzić wyprostowanym. Nie chodzić przyginanym przez grzechy jakiekolwiek. Ale jeśli bym zgrzeszył, mam kogoś, to mnie kocha w niebie, ty też. Słowo Boże o tym mówi, że mamy wszyscy Orędownika w niebie, który dzisiaj wstawia się za nami. Poniósł nasze grzechy.

            List do Galacjan 1, 3-5:

            „Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego i Pana Jezusa Chrystusa, który wydał samego siebie za grzechy nasze, aby nas wyzwolić z teraźniejszego wieku złego według woli Boga i Ojca naszego, Któremu chwałą na wieki wieków. Amen”.

            Tak to zaczyna apostoł ten List do ludzi, którzy zaczęli wpadać z powrotem w niewolę. Pan ich uwolnił, w duchu zaczęli się podnosić, cieszyć Królem, chwalić Boga. Potem przyszli ludzie, którzy zwrócili ich oczy na zakon, na jakieś obrzezania, na jakieś tam systemy, jadłodajnie i inne rzeczy, i oni znowu zaczęli pochylać się. I apostoł widząc to mówi: I znowu muszę was urodzić, znowu muszę przecierpieć to, że będę musiał znowu patrzeć na to jak wy opuściliście ręce, zamiast je cały czas podnosić do Boga. Mówi: Czy nadaremno głosiłem wam tą wspaniałą ewangelię, żebyście zaraz za chwilę uwierzyli diabłu? On próbuje uruchamiać stary system, ale dalej w swój diabelski sposób. Paweł pięknie powiedział do Piotra: My nie byliśmy w stanie tego wykonać, a mamy złożyć ten ciężar na nich? Pan przyszedł uwolnić nas i chwała Bogu za to. A więc przyszedł najpierw uwolnić nas z niewoli grzechów.

 Kiedy weźmiemy Księgę Izajasza 1,10-14:                   

„Słuchajcie Słowa Pana, książęta sodomscy, przysłuchuj się uważnie wskazania naszego Boga ludu Gomory!”

Do kogo mówi Izajasz? Do ludzi, którzy tkwią głęboko w grzechach.

„Co Mi po mnóstwie waszych krwawych ofiar - mówi Pan. Jestem syty całopaleń baranów i tłuszczu karmnych cieląt, a krwi byków, i jagniąt i kozłów nie pragnę. Gdy przychodzicie, aby zjawić się przed moim obliczem, któż tego żądał od was, abyście wydeptywali moje dziedzińce? Nie składajcie już ofiary daremnej, kadzenie, nowie i sabaty mi obrzydły, zwoływanie uroczystych zebrań – nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Waszych nowiów i świąt nienawidzi moja dusza, stały mi się ciężarem, zmęczyłem się, znosząc je.”

No i gdybyśmy szli tokiem myślenia wroga, to doprowadziliśmy Boga do tego, że już sobie da w końcu spokój. Tak myśli diabeł: Skoro Bóg już się zmęczył, to kto jest jeszcze w stanie pomóc im? Ale Bóg, tak, jest zmęczony takim pustym przychodzeniem, ale On nie kończy na tym. On mówi dalej:

„A gdy wyciągacie swoje ręce, zakrywam moje oczy przed wami, choćbyście pomnożyli wasze modlitwy, nie wysłucham was, bo na . waszych rękach pełno krwi.” Iz.1,15.

Nie pójdę z wami w tym kierunku, ponieważ to jest zły kierunek.

„Obmyjcie się, oczyśćcie się, usuńcie wasze złe uczynki z przed moich oczu, przestańcie źle czynić!” Iz.1,16. Mówi Bóg.

Jednakże nie zmęczyliście Mnie tak bardzo, żebym dalej nie zaczął walczyć o was, żebyście byli uwolnieni, i mogli się cieszyć przed Moim obliczem, tak naprawdę cieszyć.

Uczcie się dobrze czynić, przestrzegajcie prawa, brońcie pokrzywdzonego, wymierzajcie sprawiedliwość sierocie, wstawiajcie się za wdową!” Chodźcie więc, a będziemy się prawować – mówi Pan! Inaczej Bóg mówi: Przestań nosić swoje ciężary, zajmij się innych. Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją; choć będą czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna. Jeżeli zechcecie być posłuszni, z dóbr ziemi będziecie spożywać, lecz jeżeli będziecie się wzbraniać i trwać w uporze, miecz was pożre, bo usta Pana tak powiedziały!” Iz. 1,17-20.

 

Bóg mówi: Nie zmęczyłem się tak, żeby was zostawić. Nawet jeżeli podniosę tych, którzy skorzystają z tego, to tych, którzy nie skorzystają będę karał. Nie zmęczyłem się, żeby odejść i zostawić was bez podniesienia, czy bez kary. Chwała Bogu. Nie idzie Boga zmęczyć. Diabeł próbuje zmęczyć ludźmi. Już może zmęczysz się, Boże i zostawisz tą ziemię w spokoju, żeby oni poginęli wszyscy. Próbowali zmęczyć Pana Jezusa Chrystusa, ale nie zmęczyli Go swoją postawą, swoimi dziwnymi kadzeniami, jakimiś podstępami, wytrwał, wygrał. Diabeł próbuje zmęczyć człowieka, atakując umysł, serce, żeby człowiek był zmęczony. Nie zmęczony dobrą pracą dla Pana, dźwiganiem ciężarów innych, żeby pomóc innym w ich doświadczeniu, w ich biedzie, ale zmęczony myślami, złymi nastawieniami, pomysłami na gorsze życie.

Może powiem coś dziwnego, a może to co powinniśmy nieustannie powiedzieć sobie sami: Jak tu grzeszyć na tej ziemi, skoro Jezus umarł za twoje, za moje grzechy? Jak grzeszyć, skoro On umarł za nasze grzechy, żeby uwolnić nas z niewoli grzechów i dać nam wolność? Jak tu grzeszyć w ogóle? Jak tu myśleć, że ja mogę sobie, bo Jezus umarł? Jak tu grzeszyć, skoro On umarł właśnie za moje grzechy? Nie chcę grzeszyć! A więc nie chciejmy grzeszyć, bo On umarł za nasze grzechy. To jest pierwsza lekcja – skoro On umarł za moje grzechy, to ja nie chcę grzeszyć! Po co mam powodować to za co On umarł? Ale jeśli bym zgrzeszył, On mnie kocha  i przebaczy mi. Dalej nie chcę grzeszyć, chcę żyć dla Boga, chcę pomagać innym, wyciągać ich z dołu, gdzie diabeł ich wpuścił. Nie zejść do dołu i nie kwękać z nimi nad tymi rzeczami, ale wołać: Chodź, chodź, Jezus nadal cię kocha i nadal chce twojego zbawienia. Chodź, chodź, uwierz Panu, a zobaczysz jak ci zajaśnieje w tej głowie, w której już ciemnica i burza, i wszystko, pioruny walą, i nie wiadomo co się dzieje, już jesteś odrzucony, zabity, nie ma cię już wśród zbawionych. Chodź, zobacz, że nadal świeci słońce zbawienia. I raptem ten człowiek doświadcza - no, jest wolność, ale byłem, głupi, głupia. I ten człowiek pomaga ci, i mówi: Nie idź tam z powrotem, bo znowu to samo doznasz, po co ci, to samo będzie, chodź już w świetle dnia, ufaj Panu i należ do Niego.

Jak tu grzeszyć, skoro On umarł za moje grzechy? Jak tu chodzić, jakbym ja miał cały świat uratować, skoro Jezus to uczynił? A więc chodźmy wyprostowani, podnośmy nasze serca, ręce do Boga, żyjmy jako ludzie wolni, bo do wolności powołał nas Bóg w Chrystusie Jezusie. Nie dawajmy się skrępować w niewolę diabłu, w żadną niewolę. On cię nie puści, aż nie zobaczysz Jezusa dłonie, Tego, który cię kocha. Wtedy zobaczysz, że wcale cię nie zostawił, ale jest z tobą, nie po to, żeby zginąć z tobą, ale po to, żeby cię uratować i zbawić, żebyś był szczęśliwym człowiekiem, chodzącym prosto.

Przynośmy Bogu chwałę, nie diabłu. Nie reprezentujmy porażek diabelskich, ale reprezentujmy zwycięstwo Jezusa Chrystusa. Mamy służyć Bogu, bo do tego zostaliśmy powołani i to jest nasz najwyższy przywilej, że zostaliśmy powołani w Chrystusie Jezusie.

2Księga Mojżeszowa 4,31:

            „I lud uwierzył. A gdy usłyszeli, że Pan ujął się za synami Izraelskimi, i że dojrzał ich niedolę, pochylili głowy i oddali pokłon.”

Jeżeli schylasz głowę to tylko po to, żeby Panu się pokłonić. Alleluja! Schylaj głowę tylko po to, żeby Panu się pokłonić. Schylaj swój tułów i kolana, aby Panu się pokłonić. Nie schylaj ich przed diabłem! Nie kłaniaj się diabłu. Kłaniaj się tylko Chrystusowi. Bądź bohaterem, bohaterką wiary. Pilnuj się tylko tego co Jezus ci powiedział, a będziesz pochylać się tylko po to, by oddać Bogu cześć w duchu i prawdzie. Nie będziesz się pochylać pod diabelskim jarzmem, będziesz pochylać się pod chwałą wdzięcznego serca. Ta kobieta mogła zacząć chodzić prosto i gdy tylko schyliła swoją głowę, czy swoje kolana, to po to, żeby oddać Bogu chwałę, a nie po to, żeby przypomnieć sobie jak kiedyś chodziła. Chwała Bogu za to. Nie mamy przypominać sobie co było kiedyś, zapomnieliśmy o tym, mamy pamiętać o tym co mamy dzisiaj. Dlatego pamiętajmy o tym i skłaniajmy swoje kolana przed Panem, do Niego należąc nieustannie.

Pamiętacie apostoła Pawła, wcześniej Saula z Tarsu? Na jego drodze staje Jezus; to jest grzesznik, człowiek, który wywlekał chrześcijan z domów, był za tym, żeby ich zabijać. I oto na jego drodze staje Jezus, on pada, ale pada po to, żeby powstać. Pan go podnosi, mówi: Wstań i idź, i otrzymasz dalsze instrukcje. Od tej chwili ten człowiek poddał się i zaczął chodzić. A potem w Liście do Kolosan co pisze do nas wszystkich? Jak przyjęliście Pana, tak w Nim chodźcie. A jak chodził Jezus? Pochylał się pod tym ciężarem grzechów? Nie. On zawsze, jeśli pochylał się, to tylko przed Ojcem. Gdziekolwiek spotykasz Go pochylonego, tam On czci Swojego Ojca i rozmawia z Nim. Diabeł mówi: Pokłoń mi się. Jezus stoi prosto. Ale kiedy rozmawia z Ojcem, pada na kolana.

Nigdy, nawet gdy diabeł straszy cię nie wiadomo czym, klęskami, czymkolwiek, nie pochylaj się pod tym. Kiedy próbuje przychodzić do ciebie z pychą i dumą, też nie padaj pod tym, skłoń kolana przed Panem od razu, natychmiast, bo Jemu należy się cześć za to, że dał ci zwycięstwo nad diabłem i już masz zwycięstwo, już możesz dalej się cieszyć, bo to jest cudowny Pan.

List do Filipian, dobrze znane nam miejsce, drugi rozdział, wiersze 5-8:

„Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie, który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, by być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej.”

Jak On się uniżył? On uniżył się w posłuszeństwie Ojcu.

„Dlatego też Bóg wielce go wywyższył i obdarzył go imieniem, które jest ponad wszelkie imię,” Filip.2,9.

I mamy opisane to w wielu różnych miejscach; kiedy my jesteśmy posłuszni Bogu, uniżamy się w posłuszeństwie Bogu, znosimy przeciwności, ale z powodu Boga, jesteśmy zwycięzcami cały czas, wtedy Bóg rychło zetrze szatana pod stopami naszymi.

„Aby na imię Jezusa zginało się wszelkie kolano na niebie i na ziemi i pod ziemią i aby wszelki język wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca.” Filip.2,10.11.

Jeżeli komuś trzeba pomóc; Panie, jestem uniżonym sługą. Jeżeli trzeba komuś szkodzić, jestem twardym nieugiętym sługą. Rozumiecie? Jezus był właśnie taki, nie przyszedł szkodzić, ale przyszedł pomóc. Kiedy diabeł namawia cię, żeby szkodzić, jestem nieugiętym twardym, ale żeby pomóc, jestem miękki, gotowy służyć, kiedy mnie znieważą, i nawet kiedy będą mówić przeciwko mnie obelżywe rzeczy, bo mój Pan przyszedł tak usłużyć mnie i tobie. Uniżył się. Kiedy diabeł namawia cię do złego, bądź nieugiętym, nieugiętą, nie nastawiaj się, nie bądź prowokatorem, prowokatorką do tego, żeby wywołać jakieś zamieszanie. Bądź nieugiętym, nieugiętą, stój na drodze pokoju, miłości, łaski i dobroci! Kiedy trzeba służyć, natychmiast bądź wolnym; jestem gotowy służyć, Panie. Gdzie o tym czytamy?

List do Galacjan 6,1.2:

Bracia, jeżeli człowiek zostanie przyłapany na jakimś upadku, wy, którzy macie Ducha, poprawiajcie takiego w duchu łagodności, bacząc każdy na siebie samego, abyś i ty nie był kuszony. Jedni drugich brzemiona noście, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy.”

Jeżeli widzę kogoś w upadku; och jaki jestem wielki, ktoś upadł, a ja jestem wielki. Nie! Stajesz się czuły, bardzo czuły, bo teraz mogę pomóc, ale nie mogę być pyszny, bo nie pomogę, muszę być uniżonym, muszę rozumieć, że ta walka nie toczy się, żebym wywyższał się nad innego brata czy siostrę, ale że diabeł kogoś w tym momencie zaatakował a ja mogę mu pomóc, tak jak Jezus pomógł mi, pomógł tobie. Jestem gotowy, uniżony. Jestem gotowy znieść przeciwności, walkę z diabłem, aby dotrzeć do ciebie i pomóc ci. To jest najlepsze co można zrobić. Nie pycha, nie duma, ale uniżenie kieruje nami. Ale kiedy mielibyśmy być doprowadzeni – chodź, zgrzesz ze mną, chodź, wtedy pokażesz, że mnie kochasz - to jesteśmy nieugięci, nie zgrzeszymy dlatego, że nawet ktoś bliski nam grzeszy, bo Jezus tego nie zrobił.

Jeśli bowiem kto mniema, że jest czymś, będąc niczym, ten samego siebie oszukuje. Każdy zaś niech bada własne postępowanie, a wtedy będzie miał uzasadnienie chluby wyłącznie w sobie samym, a nie w porównywaniu z drugim, albowiem każdy własny ciężar poniesie”.Gal.6,3-5.

Chwała Bogu za to. Pan daje nam to. Pan daje nam to uczyć się, dźwigać Jego ciężary.

4Księga Mojżeszowa 11,11:

„I rzekł Mojżesz do Pana: Dlaczego tak źle obszedłeś się ze swoim sługą? I dlaczego nie znalazłem łaski w twoich oczach, żeś włożył na mnie cały ciężar tego ludu?”

Mojżesz doznaje, że włożony został na niego ciężar ludu. Jaki to był ciężar? To jacy oni byli, ich pomysły, ich nastawienie, ich obelżywe działania, różne rzeczy.

„Czy ja począłem ten lud? Czy ja go zrodziłem, że mówisz do mnie: Nieś go na łonie swoim, jak piastun nosi niemowlę, do ziemi, którą poprzysiągłeś jego ojcom?” 4Moj.11,12.

Widzimy jednakże Mojżesza kiedy widzi jak ten lud jest w zagrożeniu, jak on pada przed Bogiem, przez czterdzieści dni nie je, nie pije, leży przed Bogiem i błaga: Boże, uratuj ich, uratuj ich.

„Skąd mam wziąć mięso, aby dać całemu temu ludowi? Gdyż biadają wobec mnie mówiąc: Daj nam mięsa, abyśmy jedli!  Ja sam nie mogę unieść całego tego ludu, gdyż za ciężki jest dla mnie. A jeżeli tak postępujesz ze mną, to zabij mnie raczej zaraz, jeżeli znalazłem łaskę w twoich oczach, abym nie musiał patrzeć na moje nieszczęście.” 4Mojż.11,13-15.

To znaczy on czuł, że nie da rady, że nie wytrzyma, to było za dużo. Bóg wiedział, ale sługa też musiał się o tym dowiedzieć. Bóg nie potrzebował dumnego, pysznego Mojżesza, który by powiedział: Zaprę się, uprę się, ja wytrzymam, ja wytrzymam, ja wytrzymam. Piotr wytrzymał, ja wytrzymam. I co? Nie wytrzymam. Lepiej przyznać się Bogu: Panie, Boże, to jest za ciężkie, czuję, że to przerasta mnie. Bóg mówi: Ja wiem o tym, od samego początku wiedziałem o tym. I co teraz Bóg czyni?

„I rzekł Pan do Mojżesza: Zbierz mi siedemdziesięciu mężów spośród starszych Izraela, których znasz jako starszych ludu i jego nadzorców, i przywiedź ich do Namiotu Zgromadzenia, i niech tam staną wraz z tobą; Ja zaś zstąpię i będę tam mówił z tobą, i wezmę nieco z ducha, który jest w tobie, i włożę w nich, i nieść będą wraz z tobą ciężar ludu, abyś nie ty sam musiał go nosić.” 4Mojż.11,16.17.

Ale co Bóg mówi: Ja nie wezmę, no innych ustalę? On mówi: Ja z ciebie wezmę tego ducha, który dałem tobie i włożę go w nich, aby to wszystko działo się w tym samym duchu, w którym ty chodzisz przed Moim Obliczem. Nie zmienię swego działania, chociaż rozłożę to działanie, ale to działanie ma być dokładnie takie samo, ma być działaniem Boga, a nie człowieka. A więc Bóg rozdzielił to, ale w Swoim Duchu, nie inaczej.

Naszym zadaniem jest chodzić już cały czas wyprostowanymi. Kiedy rozmawiamy ze sobą, rozmawiać jak ludzie wyprostowani, nie jak ludzie ugięci pod presją diabła, nie rozmawiać w grzechach, nie rozpowiadać grzechów, nie skażać ludzi grzechami. Mamy rozmawiać jak ludzie wolni, wyprostowani, radujący się Królem królów i Panem panów, świętym naszym Zbawicielem. Mamy rozmawiać o tym co dobre, miłe i pożyteczne. Gdzie to jest napisane? Właśnie w tej Księdze, która mówi nam jak mamy żyć, w jaki sposób On chce objawiać nam Swoje wspaniałe życie. Kiedy zaczyna się zła rozmowa, ona będzie psuła dobre obyczaje w Kościele, ona będzie wprowadzać złe rzeczy i będzie doprowadzać do rozbicia. Diabeł chce, żeby w ten sposób niszczyć Kościół. To jest nasz wróg. On chce zniszczyć to co piękne, aby tego nie było. A więc rozmawiajmy o tym co jest piękne, czyste i nieskalane. Nie bądźmy ciekawi, by dowiadywać się czegoś, czego nie potrzebujemy. Bądźmy ciekawi, by od Boga dowiedzieć się togo co potrzebujemy, by dać innym dobro. By nie mieć wiedzy, która jest nam nie potrzebna, której nie uniesiemy, która powali nas, bo tak już powaliła wielu ludzi. Dowiadując się o wielu rzeczach, leżą dzisiaj przygięci tymi wiadomościami. To nie były wiadomości od Boga i Bóg wcale nie chciał im dać ich, to diabeł chciał dać im wiadomości, żeby człowiek zaczął chodzić ugięty, zaczął zaniedbywać to co jest piękne, czyste, wspaniałe. Im szybciej człowiek zrzuci to z siebie i postanowi czerpać informacje z nieba, tym łatwiej będzie się poruszać, będąc wyprostowanym, wyprostowaną.

Księga Objawienia 2,24.25:

„Wam zaś pozostałym, którzyście w Tiatyrze, wszystkim, którzy nie macie tej nauki, którzyście nie poznali, jak mówią, szatańskich głębin, powiadam: Nie nakładam na was innego ciężaru; trzymajcie się tylko mocno tego, co posiadacie, aż przyjdę.”

Dźwigajcie ten ciężar, trzymajcie się Mnie. O, Panie, to jest tak przyjemne, trzymać się Ciebie i doznawać jak Ty troszczysz się o moje serce, mój umysł, mój stan duchowej społeczności z Ojcem w niebie. W Obj.2,19 jest napisane:

„Znam uczynki twoje i miłość, i wiarę, i służbę, i wytrwałość twoją, i wiem, że ostatnich uczynków twoich jest więcej niż pierwszych.”

Trzymaj się tego, mówi Pan. Nie trzymaj się tego i nie chodź koło tego, że dopuszczono kobiety do nauczania, i chodzą, i oszukują, i zwodzą, i wprowadzają w Kościół ciemne nauki, że uczą spożywania ze stołu demonów, zamiast spożywania ze stołu Pańskiego. Tym się nie zajmuj, zostaw to, mówi Pan, a chodź pod tym co jest czyste, piękne, co masz. To noś, z tym przebywaj. Zostaw tamto i idź dalej za Mną, nie nakładam na ciebie tamtego, nie musisz się tym zajmować, nie szukaj złego, nie dopatruj się złego, nie interesuj się. Jeżeli tylko powstanie potrzeba i stanie ktoś na twojej drodze, komu możesz pomóc, kto jest przygięty pod tym dziwnym nauczaniem, to pomóż temu komuś, żeby z powrotem spojrzał, spojrzała na Jezusa, i żeby zobaczył, że w Chrystusie jest czysta nauka, nieustannie taka sama: A Mój Kościół będzie czysty, święty i nieskalany, mówi Pan. Nie inaczej.

Podoba mi się ta sytuacja z Piotrem; Ewangelia Jana 21 rozdział, wiersze 1-15. Możemy odebrać tu dobrą lekcję, jak działa Jezus, a On chce, żebyśmy Go naśladowali, żebyśmy tego nauczyli się.

„Potem ukazał się znowu Jezus uczniom nad Morzem Tyberiadzkim, a ukazał się tak: Byli razem: Szymon Piotr i Tomasz zwany bliźniakiem, i Natanael z Kany Galilejskiej, i synowie Zebedeusza, i dwaj inni z uczniów jego.”

A więc dobry zespół, więcej niż jeden, więcej niż trzech, a więc dobry zespół, żeby chwalić Boga i chodzić z wdzięcznym sercem, naśladując Pana. Ale co tu raptem mówi Szymon? Powiedział do nich Szymon Piotr: Idziemy chwalić Boga! Będziemy śpiewać, wdzięcznym sercem wysławiać Go.

„Powiedział do nich Szymon Piotr: Idę łowić ryby. Rzekli mu: Pójdziemy i my z tobą. Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili.”

Tacy wytrawni i nic nie złowili. Co to znaczy? Oni poszli w złym kierunku. Pan ich zachowuje.

„A kiedy już było rano, stanął Jezus na brzegu; ale uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus. Rzekł im więc Jezus: Dzieci! Macie co do zjedzenia? Odpowiedzieli mu: Nie.”

Na pewno całą noc starali się i nic nie mieli, to brzmiało trochę – zawiedliśmy się po prostu, mieliśmy dobry plan, wszystko zostało dobrze zaplanowane, ale coś tu z tymi rybami nie wyszło.

„A On im rzekł: Zapuście sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie. Zapuścili więc i nie mogli jej już wyciągnąć z powodu mnóstwa ryb.”

Jezus mówi: Przecież mówiłem – Szukajcie Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam przydane. Czyż nie mówiłem do was tego? Trudziliście się, trudziliście się i nic z tego nie ma, tylko ciężar z tego macie, zmarnowana noc. Ale kiedy Ja zajmuję się tą sprawą, już daję wam możliwość, abyście zajęli się tym do czego was powołałem.

„Wtedy ów uczeń, którego Jezus miłował, rzekł Piotrowi: Pan jest. Szymon Piotr więc, usłyszawszy, że Pan jest, przepasał się szatą, był bowiem nagi, i rzucił się w morze; drudzy zaś uczniowie przybyli w łodzi, bo byli niedaleko od lądu, mniej więcej na dwadzieścia łokci, ciągnąc sieć z rybami. A gdy wyszli na ląd, ujrzeli rozniecone ognisko i rybę położoną na nim, i chleb. Rzekł im Jezus: Przynieście kilka ryb, które teraz złowiliście”.

Złączymy to razem.

„Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął sieć na ląd, pełną wielkich ryb, których było sto pięćdziesiąt trzy, a chociaż ich tyle było, nie podarła się sieć. Rzekł im Jezus: Pójdźcie i spożywajcie. A żaden z uczniów nie śmiał go pytać: Kto Ty jesteś? Bo wiedzieli, że to Pan. A Jezus zbliżył się, wziął chleb i dał im, podobnie i rybę. Trzeci to raz ukazał się Jezus uczniom swoim po wzbudzeniu z martwych. Gdy więc spożyli śniadanie, rzekł Jezus do Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, miłujesz mnie więcej niż ci? Rzekł mu: Tak, Panie! Ty wiesz, że cię miłuję. Rzecze mu: Paś owieczki moje.”

Nie myśl o tym, że oni chcieliby się najeść i ty im to jedzenie zapewnisz. Pomyśl co Ja bym chciał, aby oni czynili. Czym oni powinni się zajmować? Czy oni powinni zajmować się troską o byt, czy oni powinni zajmować się chwaleniem Boga? Ty troszcz się o to co Ja chcę, a nie o to co oni by chcieli. Czy miłujesz Mnie bardziej niż ich, czy zgodzisz się na to, żeby odstąpić od tego do czego cię powołuję, żeby zapewnić im komfort, ich zadowolenia? Finalnie dochodzi do tego: Pójdź za Mną (wiersz 19). Już nie idź, nie próbuj Piotrze.

A więc zobaczcie jak działa Przyjaciel – wziął ciężar, podniósł, uwolnił i mówi: Idź dalej Piotrze, gdybyś tam poszedł, zgubiłbyś się, podążaj za Mną. I już Piotra widzimy tylko w służbie dla Pana, w należeniu do Boga. A więc Pan wspaniale pomógł. Chciejmy i my tak pomagać innym. Kiedy widzimy kogoś, że upada, bo widzimy to – upada. Taki Boży człowiek, zamiast zajmować się Pańskimi sprawami, znowu zaczął pociągać w kierunku ciała. A jednakże Jezus nie oskarżył go, nie potępił, pomógł i pociągnął dalej. Walczymy z diabłem, nie z bratem i z siostrą. I kiedy widzimy problem, to jest nam przykro, ale chcemy, żeby problem zniknął, a nie został dalej. Chcemy czynić to co Jezus czyni nam, kiedy my mamy problem, chcemy Go naśladować. Chwała Bogu za piękno, przywilej należenia do Boga, za to, że możemy służyć wspaniałemu Panu, który potrafi pomóc, który potrafi uczyć nas jak pomagać innym.

List Jakuba 5,19.20:

„Bracia moi, jeśli kto spośród was zboczy od prawdy, a ktoś go nawróci, niech wie, że ten, kto nawróci grzesznika z błędnej drogi jego, wybawi duszę jego od śmierci i zakryje mnóstwo grzechów.”

To samo co Jezus wobec mnie i ciebie. Pamiętajmy o tym. Nigdy nie pozwólmy na to, żeby wróg zaginał, zginał brata czy siostrę na naszych oczach. Mamy oręż silniejszy od diabła. Mamy przystęp do tronu Pańskiego. Możemy się modlić, możemy wołać do Boga, jeżeli widzimy. Tak Słowo Boże mówi: Kiedy widzisz, że ktoś grzeszy, módl się, aby Bóg dał wolność. A potem Bóg ci da, to interweniuj też, aby pomóc temu człowiekowi, ale nie włóż w to czegoś z ciemności. Diabeł chciałby napełnić – zobacz, jaki wielki jesteś, ty teraz pomagasz innym. Już jesteś niegotowy do pomocy, już niesiesz coś złego. Jeżeli tylko to się pojawia, na kolana; zginam się przed Panem: Panie, nie jestem wielki, jestem nic nie warty, jeśli chcesz, możesz mnie użyć, albo zabrać już z tej sprawy, co zechcesz to zrobisz, Panie, ale nie jestem wielki. To jest wojna, wróg jest rzeczywisty, jest prawdziwy i musimy o tym pamiętać, żeby nie dać mu się złapać.

Psalm 38, 8-23:

Ogień pali lędźwie moje i nie ma zdrowego miejsca na ciele moim. Jestem osłabiony i bardzo przygnębiony, krzyczę, bo wzburzone jest serce moje. Panie, przed tobą są wszystkie pragnienia moje, a westchnienie moje nie jest zakryte przed tobą. Serce moje bije gwałtownie, opuszcza mnie siła moja, a nawet światło oczu moich zanika. Przyjaciele i towarzysze moi stoją z dala od mojego nieszczęścia, a krewni moi stronią ode mnie. Zastawiają sidła ci, co godzą na życie moje; a ci, którzy życzą mi nieszczęścia, grożą zagładą i nieustannie knują podstępy. Lecz ja, jak człowiek głuchy, nie słyszę i jestem jak niemy, który nie otwiera ust swoich. Stałem się jak mąż, który nie słyszy i który nie ma odpowiedzi w ustach swoich. W tobie bowiem, Panie, pokładam nadzieję moją; Ty odpowiadasz, Panie, Boże mój! Bo pomyślałem: Niech się nie cieszą ci, którzy wynoszą się nade mnie, kiedy potknie się noga moja. Ja bowiem jestem bliski upadku i ból mój stale jest przede mną. Wyznaję winę moją. Niepokoję się z powodu grzechu swego, lecz nieprzyjaciele moi żyją i są mocni, i wielu jest takich, którzy mnie nienawidzą bez przyczyny. A ci, którzy złem za dobre odpłacają, prześladują mnie, gdyż zabiegam o dobro. Nie opuszczaj mnie, Panie, Boże mój! Nie oddalaj się ode mnie! Śpiesz mi z pomocą, Panie, zbawienie moje!”

Jestem w ugięciu przed Tobą. Doświadczenia, w których jestem, przerosły mnie, Panie. Ale jesteś pomocą moją i siłą moją. Moim zamiarem nie jest krzywdzić, lecz pomagać. I Bóg daje wolność człowiekowi. Bóg daje coraz więcej i więcej w nas służby, niesienia pomocy. Uważajmy na nasze wzajemne rozmowy, one wiele znaczą. Uważajmy na to z czym wychodzimy do siebie naprzeciw. To ma bardzo wielkie znaczenie. Czyńmy sobie nawzajem tak jak chcielibyśmy uczynić to Jezusowi Chrystusowi. Niech Bóg będzie z tobą i ze mną. Wygrajmy w tej bitwie bracia i siostry, to jest poważna bitwa. To nie są żarty bitewne, to jest poważna bitwa i każdy z nas, który tu wychodzi, aby głosić słowo naraża się na jeszcze większą bitwę. Ale po to jest Bóg, aby powiedzieć: Nie bój się. Jednego tylko pilnuj – nie wywyższaj się nad innych. Jeżeli będziesz pokornie przyjmować pozycję sługi, będziesz bezpieczny, bezpieczną. Ale jeśli zaczniesz wywyższać się, od razu będzie upadek, tak? Bóg mówi: Pokora – wywyższenie, pycha – upadek. Pamiętaj, jesteśmy w wielkiej bitwie, mamy być uzbrojeni w Chrystusa i wygrać w tej bitwie. Nieśmy sobie nawzajem pomoc, nie dokładajmy diabłu szansy, nie obmawiajmy, nie złorzeczmy, nie czyńmy krzywdy innym poprzez przekręcanie faktów. Bądźmy prawdziwi i rzetelni w tym, bo taki jest nasz Pan, Jezus Chrystus. Bądźmy zwycięzcami. Jak mamy chodzić? Wyprostowani. Tak? A zginać się kiedy mamy? Przed Panem, kiedy chwalimy Boga, nie inaczej. Niech tak będzie w tobie bracie i siostro. Amen.

Lista nagrań w tym folderze